Wieczór ponury i
smutek w sercu
Coś ciąży tak jak głaz.
Siadam otwieram tomik
twych wierszy
Nie pamiętam , który
to już raz.
Znów czytam te parę słów
Jak mantrę co się nie
kończy
Czytam odchodzę i
wracam tu
Spoglądam w
stronę słońca
A każdy wiersz jest niczym
Bukiet kwiatów
najpiękniejszych
Otula lęk , ociera
łzę,
Jesteś tu lecz czy
wypatrzę w tłumie cię?
Tak bardzo chciałabym,
By nie były
pożegnaniem.
Wszak zawsze umiałeś
rozśmieszyć mnie ,
Na baczność mnie
stawiałeś i odganiałeś myśli złe.
Choć różne drogi nam
przeznaczono
I różny mamy w życiu
cel.
Na mojej ścieżce cię
postawiono
Być może po to by zbudzić
mnie
Popatrz przestałam już uciekać
Odwracam i śmieję się
Macham ręką na
powitanie
Lecz czy wypatrzę w tłumie Cię?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz